~♠~
Miłości nie da się kupić.
~♠~
Ludmiła siedziała
na kanapie w pokoju dziennym. Znudzona, przeglądała strony swojego
ulubionego magazynu - „Vouga”.
Dwudziestolatka,
wiecznie niezadowolona. O twarzy bez wyrazu i chłonnych zemsty
oczach. Z kaskadą jasnych loków i idealną cerą. Bogata i
kapryśna. Witamy w świecie panny Ferro.
Nagle cały dom
wypełnił pisk.
Blondynka,
zrezygnowana, znudzona, przewróciła wymownie oczami.
- Amber, uspokój
się! - warknęła do młodszej siostry.
Rudowłosa
dziewczyna w wieku około piętnastu lat, z wielkimi zielonymi oczami
i pogodną buzią zbiegła ze schodów i zaczęła skakać radośnie
wokół pokoju.
- Ludmi! Ludmi! -
krzyczała. - Wygrałaaaaam!
- To super –
rzuciła Lud od niechcenia i przerzuciła kolejną stronę
czasopisma.
- Nie cieszysz
się? Jedziemy razem na koncert Federico! - zapiszczała.
- Ja nigdzie z tobą
nie jadę. Ten twój Federico, to, mogę się założyć, tandetna
podróba Biebera. Błagam ,no. Widziałaś te jego grzywkę? -
prychnęła.
- No właśnie
widziałam! Jest ślicznaaaa! On jest śliczny! Kocham go!- znów
zaczęła piszczeć i skakać, podniecona myślą, że wygrała dwa
bilety w pierwszym rzędzie, na koncert swojego idola.
Owszem, mogła
zabrać ze sobą jedną z przyjaciółek, których miała mnóstwo,
ale wolała siostrę. Była, mimo swojego podłego sposobu bycia,
kimś, w kim ona znajdowała oparcie, kiedy naprawdę tego
potrzebowała. Poza tym już od jakiegoś czasu pragnęła pokazać
Ludmile, jak bardzo doskonały jest Federico.
Blondyna pokiwała
głową z dezaprobatą. Ale uśmiechnęła się. Wbrew pozorom Amanda
znaczyła dla niej bardzo dużo, widok dziewczynki w stanie euforii
był dla niej jak miód na serce. Była dla niej oczkiem w głowie.
Tylko ją tak naprawdę kochała. Od śmierci ich rodziców w
wypadku, rok temu, miały tylko siebie.
Odłożyła gazetę
i skierowała się w stronę kuchni, by przyrządzić kolację.
•••
Lud
weszła do pokoju młodszej siostry. Postawiła talerz z jedzeniem na
biurku i rozejrzała się. Ściany pokrywały jego zdjęcia i
plakaty. Na półce stała jego podobizna. Kliknęła w myszkę
od laptopa. On na tapecie. Westchnęła zrezygnowana.
- Wygrałaś.
Zabiorę cię na ten koncert – powiedziała do dziewczynki
wchodzącej do pokoju.
Przecież nie mogła
odebrać jej szansy na spotkanie ulubieńca.
•••
Siedziały
w pierwszym rzędzie. Ludmiła zapatrzona w ekran swojej komórki, w
ogóle nie zwracała uwagi na to, co dzieje się wkoło.
Federico
wyszedł na scenę. Światła zaczęły migać, a z głośników
ryknęła melodia. Po chwili zaczął śpiewać.
Io
per te muoio d'amore
Riscatta il mio cuore
Tu vieni con me
E allora
Riscatta il mio cuore
Tu vieni con me
E allora
...
Przeleciał
wzrokiem po szalejącym tłumie i zatrzymał się na niej.
Esta
noche pensé
En pasarte a buscar
Que estés lista a las diez
Invitarte a cenar
En pasarte a buscar
Que estés lista a las diez
Invitarte a cenar
…
Wydała
mu się wyjątkowa.
A
esos sitios que nunca te llevo
Y a la luz de la luna
Confesarte un deseo
Y a la orilla del mar
Y a la luz de la luna
Confesarte un deseo
Y a la orilla del mar
…
Inna
niż wszystkie.
Diré
frases de amor
Iremos a bailar
Muy juntitos los dos
Y a la hora en que
Iremos a bailar
Muy juntitos los dos
Y a la hora en que
…
Coś
w niej było, co sprawiało, że nie mógł przestać na nią
patrzeć.
Las
princesas se enamoran
Dejarás el salón
Por quedarnos a solas
Dejarás el salón
Por quedarnos a solas
…
- Siostruś, on
śpiewa dla ciebie! - szepnęła Amanda.
-
Ogarnij się... - udała, że
wcale ją to nie obchodzi i dalej przeglądała strony internetowe w
telefonie.
Kiedy po mniej
więcej godzinie muzyka ucichła, ona ciągle siedziała na krześle
i dłubała coś w swoim iphonie.
- Ej – warknęła
do kogoś, kto stanął przed nią – zasłaniasz światło!
Mimo to, ten ktoś
nie ruszył się z miejsca. Blondynka uniosła głowę i spojrzała
gniewnie na Federico.
- Gdyby nie to, że
moja siostra cię kocha, byłbyś jedną nogą w grobie – mruknęła.
- Spokojnie. Tylko
nie gryź – zaśmiał się. - To jeśli twoja siostra rak mnie
lubi, to może chcecie przejść się ze mną za kulisy? - zapytał.
- Coś kręcisz...
zrobię to tylko dla Amy – syknęła. Wstała, pociągnęła
siostrę ze rękę i ruszyła za piosenkarzem.
Argentynka stała,
oparta o komodę, cały czas gapiąc się w telefon, podczas gdy jej
młodsza siostra i jej idol rozmawiali beztrosko.
- A panna
'uzależniona od komórki' ? - zaśmiał się gorzko.
- Wal się –
bąknęła.
Chwile potem
rudowłosa wyszła z pomieszczenia, znikając w garderobie.
-No to może
chociaż zdradzisz jak masz na imię? - podszedł do niej na
niebezpiecznie bliską odległość.
- Spadaj –
odwróciła wzrok.
- Hm... oryginalne
– kąciki jego ust uniosły się.
- Myślisz, że
jesteś zabawy? Bo jeśli tak, to się mylisz. I pewnie sądzisz, że
jeśli jesteś 'supergwiazdą' to wszystko ci wolo. Ale tak nie jest.
Jesteś tylko człowiekiem. Nic nadzwyczajnego.
- I tu się z tobą
zgodzę – dotknął jej ramienia, delikatnie, opuszkami, a ją –
sama nie wiedziała czemu – przeszedł przyjemny dreszczyk. -
Jestem jak każdy inny. I może właśnie dlatego zgodzisz się
spędzić ze mną jeden dzień ?
- Z T-tobą
d-dzień? - zająknęła się. - N- nie wiem.
Wcisnął jej do
ręki mały papierek.
- Zadzwoń, jeśli
się zdecydujesz... będę czekał – mruknął zalotnie i oddalił
się.
•••
Co jest ze mną nie tak?
Dlaczego serce kołacze mi się w piersi, a krew pulsuje w żyłach?
Czemu to się dzieje, kiedy myślę o Federico? To chore. Przecież
on nic, kompletnie nic dla mnie nie znaczy. Jest gwiazdą. No i? Nie
lubię go! Tak mi się wydaje... chyba... chyba go nie lubię...
Okłamywała
samą siebie i dobrze o tym wiedziała.
W końcu
do niego zadzwoniła. Dłonie jej się trzęsły, a serce waliło jak
młot.
- Halo?
- odezwał się głos po drugiej stronie linii.
- Federico? Tu
Ludmiła – powiedziała niepewnie.
- Och, Ludmi.
Cieszę się, że się zdecydowałaś. To co? Mógłbym się z tobą
jutro spotkać?
- Właściwie,
to... to tak – zaczęła nerwowo skubać paznokcie. Podała mu swój
adres i kiedy się rozłączyła, opadła na łózko.
Dochodziło to do
niej pomału. Wolno. Małymi falami. Umówiła się na randkę z
Federico! Czuła się jak główna bohaterka, tego hitowego filmu,
który niegdyś oglądała - „Randka z gwiazdą”.
Po momencie zerwała
się na równe nogi. Nie znała godziny, w której on po nią zawita,
dlatego musiała sobie przygotować wszystko teraz.
Wpadła do dużej
garderoby i zaczęła przewracać wszystko do góry nogami. Dopiero
po upływie kilku minut uświadomiła sobie, co się z nią dzieje.
Zakochała się. Co gorsza, zakochała się w Federico.
Usiadła na kupce rozwalonych sukienek, a łzy same wypływały spod
jej powiek.
Amanda zaniepokoiła
dźwiękami dochodzącymi z pomieszczenia, w którym znajdowała się
jej prawna opiekunka.
- Luśka, co się
dzieje? - zapytała, przykucając przy niej.
- Zakochałam się
– wyznała całkiem szczerze i nawet zdziwiło ją to, jak wielką
ulgę dało wypowiedzenie tych słów.
- Ustalmy coś...
Ja nie jestem już dzieckiem i wiem co chodzi po twojej główce. Idź
jutro z Federico i baw się dobrze... Oj, nie patrz tak na mnie!
Taaak, podsłuchiwałam... - zaśmiała się cicho i wyszła.
•••
Była
gotowa na dziewiątą. Szykowała się długo, bo aż trzy godziny.
No i po co?
Przyjechał
po nią przed dziesiątą. Zaprosił do długiej, czarnej limuzyny z
przyciemnianymi szybami. Obdarzyła go uśmiechem. Szczerym,
promiennym.
Usiadła
wygodnie, oparła się i założyła nogę na nogę. Patrzył na nią.
Podobała mu się. Widział w niej coś innego. Przysiadł koło
niej. Nie mógł oczu oderwać, ale ona o tym nie wiedziała, bo
patrzyła na krajobraz przemijający za oknem.
- Gdzie
właściwie jedziemy? - zapytała cicho, nie odrywając wzroku od
szyby.
- Do mojego domu –
uśmiechnął się. - Tylko tam możemy mieć spokój.
Pokiwała głową
ze zrozumieniem. No tak, przecież on jest gwiazdą, o której piszą
we wszystkich brukowcach i szmatławych magazynach. W TV i radiu też
ciągle o nim nadają. Dopiero teraz przyszło jej do głowy, że to
musi być bardzo męczące.
Wysiedli z pojazdu.
Odwróciła się w stronę czegoś, co on nazwał 'domem'. Szczęka
jej opadła, kiedy zobaczyła wielką willę. Bez dwóch zdań miała
powierzchnię liczoną w kilometrach kwadratowych. Dwupiętrowa,
całkowicie oszklona od lewej strony. Szkło jednak było takie, że
z zewnątrz nie można było nic dostrzec.
Cały dzień
spędzili bardzo miło. Zaczęli tym, że razem, w sali kinowej
obejrzeli Film. Potem ona znalazła w kuchni coś, z czego ugotowała
posiłek, który potem zjedli na tarasie. Nie obyło się bez
maleńkiej bitwy na jedzenie. Musiał dać jej ubrania na zmianę.
Swoje ubrania. Dostała luźny, na nią za duży, oczywiście,
T-shirt. Dżinsy przetrwały wojnę, więc obyło się bez zmiany
ich. Poszła do łazienki, by umyć włosy i przebrać się. Stanęła
przed lustrem i spojrzała po sobie krytycznym wzrokiem. Zawiązała
supeł na dole podkoszulka.
- Hm... no, no, Lu
– mruknęła do siebie, patrząc na swoje odbicie w lustrze. -
Wyglądasz całkiem słodko...i seksownie. W skali od jednego do
dziesięciu... daję ci dziewięć i pół.
Posłała całusa
swojemu odbiciu po czym wyszła z toalety. Włosy zaczesała do tyłu,
bo cały czas były mokre. Zeszła do salonu, gdzie czekał na nią
Federico.
- Mam pomysł –
powiedział, poklepując miejsce na kanapie, obok siebie, w
zachęcającym geście. - Zagrajmy w ''prawda czy wyzwanie''... tylko
bez wyzwań.
- Ołkej, ale tylko
jeśli pozwolisz mi zacząć – usiadła na wskazanym miejscu.
Wzruszył ramionami na znak, że to mu obojętne. - No więc... ile
dziewczyn było tu przede mną?
- Ani jedna. Ile
masz lat?
- Dwadzieścia.
Czemu mnie tu zaprosiłeś?
- Bo jesteś...
inna. Masz chłopaka?
- Nieee. Co masz na
myśli, mówiąc 'inna' ?
- Każda z
dziewczyn, które poznałem do tej pory, miała mnie za gwiazdę i
lepiła się do mnie jak mucha do smoły. A ty widzisz we mnie
normalnego człowieka. Co sądzisz o mojej muzyce?
- Po pierwsze.
Muzyka nie jest twoja. Muzyka jest wszystkich. Tak? A tak w ogóle
to, ja nie słucham twoich utworów.
Zarumieniła się,
czując na sobie jego spojrzenie. Spuściła wzrok na podłogę.
Ciągle nie była pewna. Czy on czuł do niej to samo? W końcu
zebrała się na odwagę.
- Wierzysz miłość
od pierwszego wejrzenia?
- Muszę w nią
wierzyć, skoro ją przeżyłem.
Milczał. A nawet
gdyby mówił, ona nie słuchałaby. Za bardzo zajęła się
uspokajaniem serca, które waliło jak oszalałe.
Czy na pewno mówił o niej?
Uniósł jej
podbródek, delikatnie by spojrzeć w oczy.
Mówił o niej.
Czuła jego ciepły,
równomierny oddech na swojej twarzy.
- A ty? Ty wierzysz
w miłość od pierwszego wejrzenia?
- T-t-tak –
wydusiła z siebie.
Ich usta dzieliły
milimetry, kiedy zadzwonił domofon. Speszona, oddaliła się od
niego.
- Zaraz wrócę –
oświadczył i zniknął za ścianą.
Po kilku minutach
wrócił z tacą, na niej stało wino i dwa kieliszki.
- Może masz
ochotę? - zaproponował stawiając wszystko na szklanym stoliku.
- Jeśli słodkie i
czerwone, to owszem – przyznała.
- Jakimś dziwnym
trafem podejrzewałem, że możesz preferować właśnie takie.
Pili dużo i
zachłannie. Śmiali się ze wszystkiego i niczego. Po prostu się
upili. Ale nic nie trwa wiecznie. Wino w końcu się skończyło.
- Któraa goodzina?
- zapytała chwiejąc się na własnych nogach. Potknęła się i
upadła prosto na jego kolana. - O jeeej – zaśmiała się.
Po upływie kilku
sekund, spoważniała. Patrzyła w jego tęczówki i mimo stanu
otępienia, czuła, że mogłaby się w nich utopić. Zacisnęła
pięści na jego koszulce i zaczęła całować. Odwzajemnił
pocałunek, łapiąc ją w talii i przyciągając do siebie.
Instynktownie wplótł dłonie w jej włosy. Całowali się długo, z
pasją i namiętnością.
Zabrała się za
rozpinanie guzików w jego górnej części garderoby. Nie pozostał
jej dłużny i z nietypowa dla siebie brutalnością zdarł z niej
podkoszulek. Wziął ją na ręce i cały czas składając pocałunki
na jej malinowych ustach, przeniósł do sypialni. Ułożył
dziewczynę na dużym łóżku. Dłonie przesuwał od dolnej granicy
stanika w dół, a kiedy w dalszej drodze przeszkodziły mu jej
spodnie... zwyczajnie się ich pozbył. Ale sama blondynka też nie
próżnowała. Zabrała się za rozpinanie paska, który podtrzymywał
dżinsy Federico. W końcu usłyszała satysfakcjonujący dźwięk,
bo upadły na podłogę.
Włoch pochylił
się nad nią. Pocałował raz jeszcze i zsunął usta niżej.
Delikatnie muskał wargami szyję Ludmiły. Po pewnym czasie, w
którym ona wzdychała cicho z przejęcia, przeniósł się na
obojczyki. Na początek ucałował każdy, z osobna, po czym lekko
przygryzł skórę na nich. Dłonie chłopaka spoczęły na zapięciu
stanika, które swoją drogą szybko ustąpiło, a sam element
bielizn wylądował gdzieś daleko. Przejechał językiem po mostku,
a ręką pieścił jedną z piersi blondynki. Jęknęła i palcem
wskazującym przejechała po kręgosłupie kochanka, tak, że ten
wyprostował się jak struna. Sama uniosła się do pozycji
siedzącej. Pchnęła go tak, że wyłożył się na poduszkach.
- Nie myśl sobie,
że ja tu tylko będę tak leżeć – przycisnęła go dłonią tak,
że nie mógł wstać. Oczy dziewczyny zaświeciły się.
- Aww, kiciu –
szepnął do jej ucha po czym przygryzł jego płatek. - Pozwól
mistrzowi działać – złapał ją w biodrach i odwrócił.
Pokiwała głową,
ale nie protestowała. Nie chciała mu się sprzeciwiać, a poza tym,
musiała przyznać, że tak było jej dobrze.
Powrócił do
swojej 'mokrej wędrówki' przemierzając tą część brzucha, pod
żebrami. Cały czas brnął w dół. Kiedy ustami dotknął brzegu
koronkowych majtek Lud, zostawił je w spokoju, na co ona jęknęła
zawiedziona. Rozchylił uda partnerki, pieścił je od wewnętrznej
strony. Składał na nich długie pocałunki. Długie i mocne.
Skończył. Otarł
buzię wierzchem dłoni.
- O. Mój. Boże.
To było... nieziemskie – wydusiła, wyrzucając biodra w górę.
- Poczekaj,
najlepsze na koniec – wyszeptał gładząc policzek Ludmi palcem.
Zagryzła wargi,
podniecona. Wiedziała co teraz nastąpi. Ale on zwlekał.
- Cholera jasna! -
alkohol sprawiał, że czuła się jeszcze bardziej nakręcona. -
Chce tego teraz! Już! Błagam, Federico! Błagam!
Jednym ruchem zdarł
z niej ostatni element garderoby. Sam również pozbył się
bokserek.
Jej oczy
powiększyły się maksymalnie.
- Coś nie tak? -
zapytał, choć dobrze wiedział.
- Nie... tylko,
że... ghm... - umilkła, bo nie umiała dobrać słów.
Jeszcze nigdy nie
widziała by któryś chłopak miał tyle ciała. Pocałował ją, a
po chwili wstąpił w dziewczynę. Gdyby nie jego usta na jej, pewnie
krzyknęłaby. Zacisnęła dłonie a jego żebrach. Zastygli w
bezruchu. Nic poza wargami i językiem nie pracowało. Po chwili,
kiedy jej mięśnie rozluźniły się, zagłębiał się w
dziewczynie i lekko ruszał biodrami. Jęczała, wzdychała i
pokwikiwała, co jednak było naturalnym odruchem. Zawisła na jego
szyi. Dyszała ciężko. Zaplotła nogi na jego plecach. Oderwał
swoją twarz od twarzy Ludmiły. Oblizała usta i zagryzła wargi.
Dzikość malowała się w oczach Federa.
- Prawdziwa zabawa
dopiero się zaczyna, landryneczko – wysapał.
•••
Obudziła
się wcześnie rano. Na początku w ogóle nie pamiętała, gdzie
jest. Cholernie bolała ją głowa. Miała kaca. Odwróciła się i
zamarła. Obok leżał Pasquarelli. Wszystko powracało falami.
Wydarzenia z poprzedniego wieczoru omotały ją. Podskoczyła jak
oparzona. Znalazła wszystkie swoje ubrania, poza bluzką. Ubrała
się. Bała się wyjść. Poprzedniego wieczoru, Fede mówił, że ma
służbę, której na czas jej wizyty dał dzień wolny. Przycisnęła
do siebie poduszkę i zakradła się do łazienki, gdzie zostawiła
swoją bluzkę. Znalazła ją i naciągnęła na siebie. Wypadła z
willi i jak strzała pognała przed siebie. Wczoraj nie jechali
długo, więc nie mogła być daleko. Dotarło do niej, jakie
głupstwo zrobiła, a łzy same ciekły. I nawet się nie
spostrzegła, a stała po drzwiami wejściowymi swojego domu. Drżącą
ręką przekręciła zamek w drzwiach. Trzasnęła nimi i wbiegła do
swojego pokoju. Cała aż zanosiła się od płaczu. Leżała tak,
użalając się nad sobą, do puki nie usnęła.
Ocknęła
się, kiedy zadzwonił telefon.
- Halo?
- zapytała wpółprzytomna.
- Ludmiła? Co się
stało? Czemu uciekłaś? - po drugiej stronie linii padała setka
pytań.
- Stop. Federico,
skończ. Nic nie rozumiesz? My jesteśmy z dwóch różnych światów.
Ty sobie wyobrażasz co by się stało, gdyby ludzie się o nas
dowiedzieli? Nie możemy się spotykać. Usuń mój numer z
kontaktów. Żegnaj... - już miała się rozłączać, gdy on ją
zatrzymał.
- Poczekaj. Proszę.
Ja... daj mi cię zobaczyć jeszcze raz. Przyjdź na mój następny
koncert. Na pożegnanie. Błagam.
- Ale nie mam
biletu i...
- Sprawdź w
skrzynce na listy. To... będziesz?
- Pomyślę –
westchnęła i rzuciła komórką o ścianę. Ta odbiła się od niej
i wylądowała na podłodze.
Ludmiła wyszła i
skierowała się w stronę kuchni, by przyrządzić śniadanie,
jednak tak bardzo była ciekawa, że musiał sprawdzić pocztę.
Znalazła tam tylko jedną kopertę. Bez znaczka i adresu. Otworzyła
ją. W środku znajdowała się wejściówka na koncert. Wcisnęła
ją do tylnej kieszeni spodni. Występ był dzisiaj. Po długim
namyśle postanowiła, że wybierze się zobaczyć go po raz ostatni.
•••
Jego
głos znów rozbrzmiewał z głośników. Siedziała na samym środku
pierwszego rzędu. Patrzyła jak tańczy. Patrzyła na jego zwinne
ruchy. Patrzyła na niego. Takiego, jakim go pokochała.
Io
per te muoio d'amore
Riscatta il mio cuore
Tu vieni con me
E allora
Riscatta il mio cuore
Tu vieni con me
E allora
…
Patrzył
na nią.
Esta
noche pensé
En pasarte a buscar
Que estés lista a las diez
Invitarte a cenar
En pasarte a buscar
Que estés lista a las diez
Invitarte a cenar
…
Zeskoczył
ze sceny.
A
esos sitios que nunca te llevo
Y a la luz de la luna
Confesarte un deseo
Y a la orilla del mar
Y a la luz de la luna
Confesarte un deseo
Y a la orilla del mar
…
Podszedł
do dziewczyny.
Diré
frases de amor
Iremos a bailar
Muy juntitos los dos
Y a la hora en que
Iremos a bailar
Muy juntitos los dos
Y a la hora en que
…
Wyciągnął
dłoń w jej kierunku.
Las
princesas se enamoran
Dejarás el salón
Por quedarnos a solas
Dejarás el salón
Por quedarnos a solas
…
Zaprosił
na scenę. Na początku nie chciała, ale w końcu uległa. Patrzyła
w jego oczy i znów poczuła, że tonie.
Tłumy
fanów szalały. Ale ją to wcale nie obchodziła.
Skończyła
grać melodia, a on umilkł. Mimo to cały czas kurczowo się jej
trzymał, w obawie, że znów ją straci.
Objął
Lud w talii i przyciągnął do siebie. Złożył na jej ustach
pocałunek pełen miłości. Widziały to tysiące.
Już
nie było czego ukrawać i czego się obawiać. Już wszyscy
wiedzieli.
A
ona mogła być szczęśliwa ze swoim księciem z bajki.
~
Oto One Shot dla kochanej Niny Pasquarelli. Wybacz kochana, że napisałam dla Ciebie coś tak marnego.
Mam nadzieję, że spełniłam Twoje wymagania choć w kilku procentach.
Kocham Cię <3
Czekam na komentarze, kochani ♥
Kochanie, to... to było piękne!
OdpowiedzUsuńI trochę zboczone :P
Ale co tam! Ważne jest to, że było tak ślicznie...
Zauważyłam, że bardzo dobrze potrafisz dobierać słowa.
Świetnie Ci idzie pisanie OS'ów, wiesz?
Jesteś mega utalentowana i taka wspaniała...
Kocham Cię.
A ten OS...
Nie mam słów.
Piękny, taki romantyczny!
Najlepsza ta scena no wiesz...
Ale wszystkie były wspaniałe.
Bo Ty je pisałaś.
Jestem zakochana w Twoim sposobie pisania.
Uwielbiam Cię, ten OS mnie zauroczył.
Kocham Cię ♥
Zboczone, bo Nina zmówiła 18+ xDD
UsuńDziękuję Ci kochanie. To Ty jesteś wspaniała. Bo komentujesz wszystko <3
Nie wiem, jak Ty dajesz radę.
Kocham Cię mocno!! ♥
Marnego? To żart ? To jest piękne !
OdpowiedzUsuńKocham cie!
Nina
Dziękuję Ci. Cieszę się, że Ci się podoba.
UsuńJa Cb też :*
Długi i piękny ja czekam na swój o Leomile ;*
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńNa pewno wkrótce się pojawi ;3
Jejuśku, cudowny !
OdpowiedzUsuńTeż coś zamówie.
Nawet dwa XD
Kochana, piszesz genialnie
Zboczony moment !
Ale również pełen miłości
Moja najukochanśsza
Fedemiłka.
Aww. <<3
Zamawiam OS !
To na pewno !
Potrafisz pisać najlepsze OS !
Idzie ci to bez problemu !
Masz wielki talencik, skarbie :*
Romantyczny <3
Kocham tą parę !
( kto by jej nie kochał ? )
Kochaniutka piszesz niesanowicie
Zakochałam się w tym OS !
Zapraszam na mojego bloga o Fedemile
Na drugi rozdział
http://angel-del-amore-violetta.blogpot.com/
Kocham Cie.
Składam zamówienie
Całuje, Stevie ♥
Zostałaś nominowana przeze mnie do LBA
Usuńhttp://angel-del-amore-violetta.blogspot.com/